Menu

Dzień 3 rekord życiowy z cudowną peleryną w tle

Stare Misto – Kolin [47 km]

Wieczór jak zawsze w świetnym towarzystwie. Leos spędził trochę czasu w Wietnamie, więc tak naprawdę można by tak siedzieć i gadać do rana 🙂 Na śniadanie kawa z Wietnamu przyrządzona tamtejszym sposobem, po której dostałem takiego powera, że prawie uwierzyłem, że dobiję na nocleg. No właśnie, jeszcze przed skoczeniem tłumaczenia wczorajszej relacji znalazł się Couch, daleko bo daleko ale jest nadzieja. Ponad 45 km 🙂 Po pochmurnym poranku wyszło słońce, ale gdy odpoczywałem około południa zobaczyłem, że zbliża się oberwanie chmury. Tylko wszedłem do baru przed którym siedziałem i jak lunęło, to chcąc nie chcąc miałem dodatkowe 20 min wytchnienia. Później na zmianę – raz słońce raz deszcz. Zauważyłem, że moja peleryna ma cudowne właściwości. Jak ją założę, to zaraz przestaje padać, zdejmuje i zaczyna. Może to jakiś sposób na piękną pogodę do samego Rzymu 🙂

(…)A więc w końcu dotarłem. Mój rekord życia z 16,5 kg plecakiem (rano ważyłem). Jeszcze przed wyjściem zapytałem Leosa ile do Kolin. Gdy powiedział, że prawie 50 km to powiedziałem: „ok., nie ma szans”. Dopiero gdy pomyślałem że jest tam nocleg to postanowiłem powalczyć. Pierwszy kryzys miałem o 13, gdy zostało jeszcze 30 km… Potem było jeszcze kilka. Gdy zostało 7 km szukałem powoli usprawiedliwienia dla dotarcia stopem. Kolana bolały, stopy zmasakrowane, ale jakoś doszedłem. Z ciekawostek sprzętowych: czołówka która niezawodnie służyła mi od 5 lat, nawet wczoraj, dziś o zmierzchu już nie zadziałała. Tak więc dobrze że premiera rozbijania namiotu zostaje przełożona 🙂

///

I spent the evening as usually with great company. Leos has spend some time in Vietnam, so I wish we could talk till the morning 🙂 For breakfast we had original Vietnamese coffee, which gave me so much power that I almost believe that it is possible for me to reach my new destination for tonight. More than 45 km 🙂 After cloudy morning the sun came out, but when I resting about midday I saw coming cloudburst. Only walked I into a nearby bar and it started to rain, so involuntarily I had additional 20 minutes free. And later over and over once rain, once sun. I discovered that my raincoat has magic properties. When I put it on –suddenly it stops raining, but when I just take it off it starts again… Maybe it is the way to have a brilliant weather during whole trip to Rome 🙂

(…) And finally here I am. My life record with 16,5 kilos in my rucksack (I checked it in the morning). Before I left, I asked Leos about the distance to Kolin, but when he said that it is about 50 km, I answered: “ok, no way”. Only when I thought that I have a place to sleep there, I decided to fight. First crisis I had about 1 p.m. when I had still 30 km to cover. And then few others. When I had 7 km to Kolin I was thinking about good excuse to hitch-hiking. My knees hurt and my feet were disaster but I managed to do that. And some technical information – my headlight, which I have used for five years and it has never let me down, today it stopped working, so thank`s God that I don`t have to pitch my tent today.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.