Menu

Dzień 20 austriacka mieszanka

Friesach – Sankt Veit an der Glan [29 km]

Wieczór w Friesach był bardzo długi. Był czas na zwiedzanie miasta i na spacer na górę zamkową. Po kolacji poszliśmy z Ursulą do austriackiego pubu. Być może w Polsce pije się dużo, ale Austriacy też potrafią. Nie tylko że też się u nich pije, ale przy tym miesza się wszystko ze wszystkim: piwo, wino, schnapsy. Do tego wszyscy cały czas palą…dobrze że u nas już jest zakaz w restauracjach. Miałem okazję spróbować ponoć lokalnego rarytasu – schnapsa z jarzębiny, ale szczerze mówiąc nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia. Co ciekawe w austriackim pubie, to to że wszyscy siedzą razem i spory jest przedział wiekowy: 20 latek, mężczyzna 40letni i pani po 60. Zdecydowanie dużo więcej jest osób w wieku 50+ niż w Polsce, u nas wydaje się że ten rocznik już śpi po 21.00 🙂

///

The evening in Friesach was very long. I had enough time to look around a city and to go for a walk on a hill with a castle. After supper, together with Ursula we went to the Austrian pub. It is said that in Poland people drink a lot, but Austrian not a bit less. Not only drink they quite much, but they mix almost everything together: beer, wine, schnapps. What is more, everybody is smoking…I`m glad that in Polish restaurants it is forbidden. I had an opportunity to try local delicacy – rowanberry schnapps, but to be honest – it didn`t make so huge impression on me. The interesting fact is that in Austrian pub everybody sits together and there is a wider range of generation: 20-year-old boy, 40-year-old man, and a lady after 60. There is much more people after 50 than in Poland. It seems that in Poland at 9.00 p.m. they already sleep 😉

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.