Menu

Dzień 21 wystrzałowe urodziny

Sankt Veit an der Glan – Steindorf am Ossiacher See [33 km]

Beatrix i jej syn to kolejni ludzie, u których miałem okazji gościć i kolejne bardzo otwarte i przyjazne osoby. Na kolację pojechaliśmy do restauracji położonej na wzgórzu u podnóża zamku a do jedzenia coś typowego dla regionu, co okazało się naszą deską wędlin, sera do tego ogórek i pomidor. Ciekawostką jest chrzan, który podawany jest jak tarta marchewka i wyciska łzy z oczu. Stary i potężny zamek o zachodzie słońca wyglądał naprawdę imponująco. Tutejsze nazwy brzmią na tyle obco, że nie sposób ich zapamiętać, tak więc po powrocie będę musiał znaleźć go w Google. Rano pogoda znów się zmieniła – mgła i delikatna mżawka. Dobrze że nie pada, ale szkoda widoków. Sympatyczną rzeczą w Austrii jest wspólne celebrowanie okrągłych, dużych urodzin. Tak jak Franza ze zdjęcia. Jednym z elementów tego świętowania jest wyjście do lasu albo w góry i strzelanie na wiwat dokładnie tyle razy ile ukończył jubilat. Powoli zbliżam się już do Słowenii, jeszcze dwa noclegi w Austrii i od nowa będzie trzeba się uczyć podstawowych zwrotów: dzień dobry, dziękuje, do widzenia 🙂

///

Beatrix and her son are next people who hosted me in their home. And next open and very friendly family. We went to a restaurant located on a hill at the foot of a castle. For supper – something typical – which turned to be also popular in Poland a plate with , cured meats, cheese, cucumber and tomato. The curiosity is a horse-radish, which is served grated as a carrot an squeeze tears from the eyes. An old and monumental castle looks magnificent in the sunset. Local names sound so difficult that it is hard to remember them, so I will have to check it in google when I will be back home. In the morning a weather has changed again – a fog and drizzle. Good that it doesn`t rain, but it`s pity that there are no views. A very nice custom in Austria is celebrating more relevant birthdays. As Franz from the photo. One part of the ceremony is small trip to the forest or to the mountains and shooting as many times as the person whose birthday is celebrated is old.I`m getting closer to Slovenia, just two more nights and I will have to learn how is”good morning”, “thank you” and “good bye” in Slovene.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.