Dzień 34 kontrola radarowa
Monticelli – Porto Garibaldi [38 km]
Rano pobudka 7.30 i wyjątkowo jestem wyspany. Patrzę na tradycyjny zegarek, sprawdzam w internecie. Już wiem. Zmiana czasu. Po 8 śniadanie i cały dzbanek kawy. Gdy ja jem, słyszę jak siostra gdzieś dzwoni i po 15 minutach mam nocleg na dziś. Porto Garibaldi. Idealny początek niedzieli. Ruszam polną drogą, między jakimiś trzcinami i okazuje się że Włosi, podobnie jak Czesi, Austriacy i Portugalczycy, mają zwyczaj niedzielnego polowania… Tak więc oby jak najszybciej wydostać się z tych gąszczy 🙂 Dzień całkiem standardowy, znowu na stacji benzynowej piję kawkę z polskim kierowcą. Chyba niedługo stanie się to moim codziennym rytuałem 🙂 Dziś miałem przyjemność spotkania z Włoską policją. Oczywiście idąc sam na drodze pełnej samochodów, ale bez pieszych oczywiście nie mogłem zostać niezauważony. „Kontrola radarowa. Idzie Pan z prędkością 5km/h 🙂 „ Uff, to chyba mandat tym razem mi nie grozi 🙂 Po 17 dotarłem na nocleg, nic specjalnego, ale swój kącik mam. Miałbym długi wieczór na odpoczynek gdyby nie okazało się że zastać otwarty sklep na tej wiosce graniczy z cudem. W poszukiwaniu prowiantu – 6 dodatkowych kilometrów.
///
I woke up at 7.30 a.m. and I have had enough sleep like never. I`m looking at my watch, I`m checking in internet and that`s it – a change of time zone. After 8 o`clock a breakfast and a big coffee pot. While I was eating ne nu called somebody and not longer than 15 minutes later I had a fixed place to spend next night. Porto Garibaldi. Excellent Sunday morning. I`m going along cart track, among long reeds and it seems that Italian, similar to Czech, Austrian and Portuguese have custom to hunt on Sunday… So, the faster I will get out from the thicket, the better 🙂 Day rather as usual. Again coffee with a Polish driver. It seems that it will be my ritual soon 🙂 Today I had a pleasure to meet Italian police. Of course as I went along a road full of cars but with no other pedestrians they had to notice me. “Radar trap. You are going at 5 km/h 🙂 “ Phew , no ticket this time 🙂 I came to my accommodation after 5p.m., nothing special but I have were to sleep. I could have a long evening to take a rest, unless the fact that finding a n open shop in this village is almost impossible. Looking for some food – additional 6 km.
Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.