Dzień 37 San Marino
Cesena – San Marino [37 km]
Wieczorem docieram do Cesena. W Centrum słyszę język polski i zatrzymuje się na chwile rozmowy. W końcu spotkałem Polaków mieszkających we Włoszech. Na pożegnanie dostaję jeszcze paczkę słodkości na drogę (spotkaliśmy się pod cukiernią w której pracowała jedna z Polek). Docieram do mojego kolejnego gospodarza. Mam czas dla siebie, ponieważ Filippo musi wyjść, więc czas na kolejną rutynę – pranie, suszenie wczorajszego prania, praca z mapą, aż robi się późny wieczór. Jeszcze tylko kolacja i czas do łóżka. I tak nastaje kolejny ranek. Przed snem, na bieganie.pl trafiłem na fajną relację Polaka, który mimo, że nie jest zawodowcem wygrał maraton w Szwajcarii. Polecam. Od razu lepiej się idzie. Przed 10 godzina zmiana pogody. Przyszedł chłodniejszy front. Chmury i „tylko” 21 stopni 🙂 Na spacer idealnie. Po kilku wzlotach i upadkach (droga raz w górę, raz w dół) 🙂 docieram do San Marino. Żeby nie gaje oliwne to pomyślałbym że to Piechowice 🙂 Znajduje mój hostel i idę na miasto. Może uda mi się spotkać jakiegoś piłkarza z reprezentacji San Marino 🙂
///
Yesterday I came to Cesena. In the Center I hear Polish language and I stop for a small talk. Finally I met Polish who live in Italy. For goodbye they gave me some sweets for my further way ( I met them next to the candy shop where one of them work). I found my host for tonight and I have a lot of time, as he has to go out. And it is again time for my routine – washing, drying wet clothes, planning a way with map and it is late evening. Then only supper and high time to bed. And there is coming the next morning. Before sleep, I read on a website about running that a Polish guy who unless being not a professional runner won a marathon in Switzerland. I recommend it. At once I have willing to go. Before 10 o`clock the weather has changed. Colder front has come. Clouds and “only” 21 degrees 🙂 Ideal conditions for walking. After some ups and downs I am in San Marino. But for the olive groves, I would think that I am in Piechowice (a small town in Poland next to a place where I live) 🙂 I find my hostel and I am going to the Center. Maybe I will meet a guy from representation San Marino 🙂
Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.