Dzień 39 nie ufaj nawigacji
Sassocorvaro – Cameircatti [47 km]
Wczoraj przed 17 docieram do miasteczka Sassocorvaro. GPS pokazuje że zostało mi 500m. Znajduje sklep i robie większe zakupy. 1 listopada przede mną, więc lepiej mieć co jeść. 2 chleby, sałatka, jakiś słoik, batony. Dziś już niedaleko a rano jakoś poleci. Docieram na miejsce. Mam nocować w Bed and Breakfast. Ale tutaj nikt nie słyszał o czymś takim. Fuck. Google maps wyprowadziło mnie w pole. Jeszcze 6 km. A bateria pokazuje 5%. Dobrze że po drodze się doładowałem, bo w życiu bym tego nie znalazł. Tak więc lecę do przodu i już jedno wiem na pewno. Żaden red bull nie daje takiego powera jak maksymalne wkurzenie (delikatnie mówiąc) na nawigację. Po 19 jestem więc już na miejscu. Pozytywną rzeczą z tego wszystkiego jest to, że dzisiaj miałem do przejścia tylko 47km, zamiast 51. A tak się cieszyłem na nowy rekord 🙂 Peter, który mnie gościł ma 62 lata, z pochodzenia Szwajcar, jest świetnym gospodarzem. Dużo podróżował, dobrze gotuje, wieczór mija bardzo szybko. A rano nowe wyzwanie. Chłodno, ale mimo niekorzystnych prognoz mam szczęście do pogody. Nie pada. Ruszam i staram się nie myśleć o dystansie.
///
Yesterday, before 5 p.m. I came to a town Sassocorvaro. GPS showed that I have only 500 meters to the end. I found a shop and did bigger shopping. There will be 1 of November, so it is better to have a reserve of food. 2 breads, a salad, a jar of sth, some bars. Today I`m close and tomorrow I will manage to carry it. I thought that I reached my destination. I am to sleep in Bed and Breakfast but nobody knows where it is. Fuck. Google maps cheated me. I have still 6 km to cover. And the battery is showing only 5 %. Good that I charged it a little. Otherwise I would never find my accommodation. I am going very fast. I have to say that no one red bull gives so much power as annoyance (politely saying) at navigation. After 7 p.m. I am in right place. The only good thing is the fact that tomorrow I have 47km instead of 51km as I thought before. Unfortunately I will not break my next record 🙂 Peter who hosted me is 62, comes from Switzerland and is a great man. He travelled a lot, cooks really good, the evening passed very quickly. And in the morning I have next challenge before me. It`s a little cold, but I have much luck with weather. Unless bad forecasts it`s not raining. I am going, trying not to think about the distance.
Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.