Dzień 43 Assisi
Asyż – Foligno [19,5 km]
Gdy dotarliśmy wczoraj pod bazylikę Św. Franciszka miałem mały dylemat. Iść 4 km na nocleg z couchsurfingu czy iść z Ugo na nocleg tuż obok bazyliki. Więc poszliśmy w pierwszej kolejności zapytać się czy jest w ogóle miejsce. Dom prowadzony przez siostry zakonne. Opłata dobrowolna. Jest miejsce. Jeszcze tylko zakupy. Wracamy, Ugo robi przepyszną pastę i już trzeba iść spać. Rano o 7 godzinie msza w Bazylice i wracamy na nocleg. Tutaj nasze drogi się rozchodzą. Ugo pędzi daleko, do Spoleto, a ja dziś tylko 19,5 km. Mam czas, przestało padać, więc bez pośpiechu ruszam w miasto. Wspinam się na wzgórze z którego doskonale widać zarówno panoramę całego miasta jak i wczorajszą drogę. Obieram kierunek na Foligno. Po drodze odwiedzam klasztor Dominikanów. Zwiedzam go, a gdy kończę ze środka wychodzi grupa Włochów i braciszkowie zamykają wszystko. Kolejne szczęście dopada mnie po godzinie. Robi się naprawdę gorąco. 2 godzinki wygrzewania się w gaju oliwnym z dala od drogi regenerują lepiej niż cała noc w łóżku. Po drodze piękny zachód słońca i docieram do Mariusza.
///
When we came in front of Basilica San Francesco I was faced with a dilemma. Go 4 km to my host from couchsurfing or to go with Ugo and sleep very close to basilica. First of all we went to ask if there are free places. A house is run by nuns. Voluntary charge. There are free places. So now only shopping. We come back, Ugo makes delicious pasta and it`s time to bed. In the morning at 7 o`clock a mess in basilica and after that our roads are diverge. Ugo will go far distance to Spoleto and I have only 19,5 km for today. I have time, it stopped raining, so without any hurry I am going to the Center. I climb a hill, there is a fantastic landscape on the whole city and on the road which we went yesterday. Now I`m heading towards Foligno. En route I visit Dominican Monastery. When I finished looking around, a group of Italians is coming out and monks close everything. I was lucky. I was happy again when it became really warm. 2 hours lying in the sun in the olive grove far away from the road makes me better than whole night in a bed. On the way I see a wonderful sunset and I`m coming to my host.
Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.