Dzień 33 godz. 20:45
A Guarda – Baiona [31 km]
Pierwszy poranek w Hiszpanii miałem zacząć o 7.00, ale hiszpańska 7 to portugalska 6.00… Środek nocy. Tutaj o 8.30 dopiero robi się jasno. Ruszyłem więc o 9.00 i zdążyłem jeszcze na wschód słońca. Za mną ciemne chmury, a przede mną czyste niebo. Po prawej wzniesienie, a za nim słońce. Po lewej majestatyczny ocean. Po godzinie 10 słońce wychyliło się zza wzgórza i nagle mam lato w pełni. Już żadnej chmurki, gdzieniegdzie biały obłoczek dodający uroku zdjęciom. Pierwszy bar w Oia. Tutaj duża kawa nie oznacza dużej kawy tylko kawę z mlekiem. Jeden bar na 8 km i kompletnie pusty. Nie do pomyślenia w Portugalii. A ja coraz bardziej wkraczam do Galicji. Pierwsze wrażenie – kraina kamienia. Kamienne mury, budynki z kamienia, zarówno pozostałości jak i współczesna architektura. Nowe dachówki w załamanym kolorze kawy z mlekiem – super. Żadnego sklepu. Ulga, gdy na horyzoncie pojawia się Baiona. Ale to jeszcze 5 km. Malowniczo położona nad wodą, z zamkiem i klimatyczną starówką. Dziś w gościach u Jose 🙂
(Na zdjęciu – Port w Baiona)
///
I wanted to begin my first day in Spain at 7 o`clock, but here 7 means 6 in Portugal – the middle of a night. I set off at 9.00 – just in time to see a sunrise. Behind me there are dark clouds and in front of me there is a clear sky. On the right I have a hill, behind the hill there is a sun. On the left I can see a majestic ocean. After 10 a.m. the sun appear above the hill and I felt a real summer. Just small clouds which makes photos more interesting. Today first bar is on Oia. Here a big coffee doesn`t mean a big one but a coffee with milk. One bar for 8 km track and totally empty. Completely different as in Portugal. And I enter more and more the Galicia. The first impression – a land of stone. Stony walls, buildings of stone, there are ruins as well as new architecture. New roof tiles of coffee colour – great. But unfortunately no shop. So I feel a hug relief when I see Baiona. But there are still 5 km to overcome. The city is fabulous, just at the ocean with a castle and amazing old town. Today I`m going to Jose 🙂
Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.