Menu

Dzień 30

Cypr c.d. (62 km)

Co można robić drugi dzień w tym samym mieście? Jeździć rowerem oczywiście. Tak więc dziś symboliczne 60km. Odwiedzam przylądek Greco – wysokie klify, uderzenia fal, szum wiatru, można tak siedzieć i siedzieć. Cypr w pełnym słońcu prezentuje się dużo lepiej, ale z drugiej strony wygląda dokładnie tak samo jak każda nadmorska miejscowość w Europie. Bary, restauracje, sklepy, kioski z kremami do opalania, dmuchanymi zabawkami. Gdyby nie kolor wody, można pomyśleć że to Polska. Drugą sprawą która nie pozwoli nam zapomnieć to ceny. Hamburger 4 euro, piwo w sklepie od 1 euro, bułeczka 0,5 euro. Wracam do Paralimni, plaże ciąga się kilometrami a ja spotykam tam Gaill, u której nocuję. Rano dowiaduje się że moja kuzynka przeprowadziła się do Tel Aviv, a wieczorem dostaję maila od kolegi, który jest tam teraz służbowo. Świat jest naprawdę mały. Po kolacji siostra potwierdza mi informację, że nie mogę wysłać roweru pocztą do kraju jak planowałem (za duża paczka). Sprawdzam szybko cenę w DHL , ok 1000 zł. Sporo za dużo. I wtedy przypominam sobie o wcześniejszej korespondencji z Maksimem z Limassol, który leci 10 listopada do Warszawy i może zabrać rower. Znalazłem już sklep w Larnace, gdzie czeka na mnie karton na rower i Elena, u której mam zatrzymać się na noc. Gdy jednak Maks pisze, że ma również pokrowiec na rower, który może użyczyć, zmieniam plany. Jutro jadę do Limassol, tam szybko uporam się z czymś czego obawiałem się od początku (rozkładaniem roweru), a następnego dnia wrócę do Larnki, będzie jeszcze kilka godzin na zwiedzanie, a pod wieczór samolotem do Izraela.

/

What you can do the second day in the same town? Cycling, of course. So today 60 km. I visit Cape Greco – high cliffs, strong waves, a wind, I can just sit and watch. Cyprus in the sun looks much better but on the other hand it is similar to any other seaside resort in Europe. Bars, restaurants, shops, stalls with sun creams, air-mattresses and toys. But for the color of the sea, one can think that it is a Poland. And the other thing which doesn`t allow you to forget where are you, are prices. Hamburger – 4 euro, a beer in a shop – at least 1 euro, small roll – 0,5 euro. I`m going back to Paralimni, beachs are here long for few kilometers, but I met accidentally Gaill, who hosted me. In the morning I got to know that my cousin moved to Tel Aviv and in the evening I got the mail from a friend who is there right now for business travel. The world is really small. After a supper my sister confirmed me that I can`t send my bike to Poland by the post as I planned before (too big package). I`m checking DHL – about 1 000 zloty (250 euro). Absolutely too much. But in this moment I reminded me about Maksim from Limassol who will go from Larnaka to Warsaw on the 10th of November and he could take my bike. I have found a shop in Larnaka, where a suitable container is waiting for me. Also Elena decided that I can stay at her home for a night, but when Maksim write that he has a case for a bike and he can lend me it I`m changing my plans. Tomorrow I`m going to Limassol, there I will take apart a bike and next day I will come back to Larnaka. I will have few hour to visit a town and in the evening I have a plane to Israel.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.