Dzień 7
W związku z tym że spaliśmy na punkcie widokowym, rano pobudka o 7 i idziemy na plażę. W zwiazku z niedzielą dniem odpoczynku plan jest prosty. Plaża a potem 12 km do Aljezur. Mieliśmy plażować do 14 ale jak człowiek jest caly czas w ruchu to ciężko tak nagle zastygnąć, dlatego też ruszyliśmy o 11.30. Szlak jest piękny. Raz w górę raz w dół. I tak przez 12 km. Nie wiem czy to starość czy upał ale docieramy do celu wykończeni. W Bombeiros Voluntàrios naprawdę ciepłe powitanie dokładnie jak trzy lata temu. Pan pokazuje toaletę, prysznic, miejsce do spania, przybija pieczątkę w paszporcie pielgrzyma i już. Portugalia jest piękna… kąpiele w oceanie gdy w cieniu 30 stopni są cudowne, ale normalny prysznic po tygodniowej przerwie po prostu bezcenny. Jeszcze tylko pranie i ruszamy na zakupy. Do Inter Marche zaledwie 200m. Teraz już tylko odpoczynek. Jutro budzik dzwoni o godzinie 6.
Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.