Dzień 44: Muxia – Fisterra 28 km
Piękny poranek pełnia ksiezyca nad ciemnym oceanem, nie pada mimo ulewy która była gdy jedliśmy śniadanie. Albergue szybko się wyludnia. Przed 7 zostało już tylko kilka osób. Połowa drogi mija bardzo szybko, za to końcówka trwa dłużej niż całe Camino. Lądujemy w malym albergue, jego największą zaletą jest to, że jest w centrum i 5 m obok jest market. Jest jeszcze wcześnie bo jest 15. Na zewnątrz leje i wieje. Dojście tutaj to zupełnie co innego niż dojscie do Santiago, Rzymu czy Jerozolimy. Zawsze czułem niedosyt smutek czy zdziwienie że to już. Dlaczego tak szybko. Tutaj oboje cieszymy się z końca. Jeszcze kilka dnia w Hiszpanii, prawie bez chodzenia i będziemy w Polsce. Dziękujemy za wspólną wędrówkę. Na początku grudnia postaram sie wrzucić zdjęcia na stronę jakby co zapraszamy.
Gdybyśmy mieli tak szybciutko podsumować całą drogę to mogę napisać. Gdzieś by się szło, coś by się chciało..
BUEN Camino.
Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.