2 listopad – powrót z doliny Valbone
Kolejny dzień rozpoczynamy przed wschodem słońca. Po drodze mijamy zamarznięte kałuże, co kieruje moje myśli w stronę Skody, którą będę musiał wydostać z doliny. W nocy ma padać co w połączeniu z ujemną temperaturą może stworzyć ciekawą mieszankę. Wszystko to, plus fakt, że idziemy trasą którą znamy sprawia, że droga mija bardzo szybko. Wczoraj spotkaliśmy samotnego Izraelczyka, dziś młodą Kanadyjkę. Naprawdę nie takie straszne te góry albańskie jak się o nich mówi. O 12 zaczyny powoli żegnać się z latem. Jesteśmy w krótkich ubraniach na wysokości 1500 m n.p.m.. W tym roku to już se ne wrati. Gdy docieramy na nocleg, pojawia się kolejny argument za tym, żeby zwiedzając dolinę pójść do samochodu. W pokoju jest 12 stopni. Masakra. Dobrze że będziemy mieli czym to nagrzać. Oczywiście pod warunkiem że będzie prąd, bo póki co nic z tego. Docieramy do auta i zaczyna się mój najtrudniejszy podjazd samochodem. Po chwili pytam Izę: Ile czasu już jedziemy? 18 minut. Całość to 11100 m przejechane wyłącznie na pierwszym biegu w 67 minut co daje średnią prędkość 9,9km na godzinę. Kierowcy mijanych aut patrzyli na nas jak na ufo. Dobrze, że znowu się udało:) w ciągu kilku minut łapiemy stopa na dół i zostaje już tylko podnieść temperaturę w pokoju. Lepiej mi wychodzi podnoszenie ciśnienia, ale może nie zamarzniemy ;);););;xxGeneralnie w Albanii nie spotkaliśmy ogrzewania w pokoju pG Generalnie w Albanii nie spotkaliśmy ogrzewania w pokoju poza tradycyjną kozą w Szkodrze.
Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.