Dzień 37 godz. 18:20 Santiago de Compostela
O Pino – Santago de Compostela
Cóż tu dużo pisać … Dziś doszedłem do Santiago de Compostela ! 🙂 Im bliżej kresu wędrówki tym bardziej mieszane uczucia mi towarzyszyły. Z jednej strony oczywista radość, ale z drugiej… no właśnie, skąd ten żal, niepewność i obawa? Jak tu jutro wstać rano i nie opracowywać trasy, pakować się by wyruszyć w dalszą drogę? Droga w pewnym momencie staje się stylem życia. A spotkani na niej ludzie czynią ją wyjątkową. To wielkie szczęście dojść do celu, ale jeszcze większym szczęściem było samo pielgrzymowanie. 18.20 doszedłem do Katedry. Nie mogłem znaleźć św. Jakuba, ale sympatyczny Amerykanin wszystko mi pokazał i pokrótce opowiedział. Później zgodnie z planem spotkałem się z Audrey, u której będę nocować. Szybka regeneracja i o 21.00 jesteśmy umówieni z Fiorenzo. Czuć zmęczenie całego trudu, ale jak tu spać jak Santiago czeka 😉
A wracając do wczorajszego wieczoru, to zapowiadał się całkiem zwyczajnie. Nocleg w nowym albergue, tylko 300 m od Camino, smaczna i niedroga kolacja w barze z WiFi i domowymi specjałami, a gdy wróciłem okazało się że przybyły jeszcze 4 nowe osoby. Wprawdzie wszyscy z Portugalii, ale dwójka z nich urodziła się w Wenezueli, ktoś inny w Mozambiku, także mała mieszanka kulturowa, do tego owoce morza i lampka wina i kolejny raz w mgnieniu oka zrobiło się późno.
///
Today I`ve reached Santiago de Compostela ! 🙂 The closer I was the most different feelings I had. On the one hand obvious happiness but on the other sorrow that something is going to be finished. How can I wake up in the morning not looking at the map in order to choose the best way and not packing my rucksack to be ready to set off? The Way becomes a lifestyle. And people who you meet makes it really unique. It`s a great happiness to reach your destination, but even bigger was the Camino Way itself. At 6.20 p.m. I came to the Cathedral. Firstly I couldn`t find St. James, but a kind American showed me everything and told a story about the place. Then I met Audrey, who lets me stay for a night at her home. Quick regeneration and at 9 p.m. we meet with Fiorenzo. I`m really tired after so big effort, but how to sleep when Santiago is waiting for me.
And referring to yesterday evening for a moment, I thought that it will be an ordinary time. A night in a new albergue, only 300 m from Camino, tasty and not expensive food in a bar with WiFi and domestic meals and when I was back, there were 4 pilgrims more in albergue. Although all from Portugal, two of them were born in Venezuela another person comes from Mozambic and in consequence of various cultures, sea food and a little of wine the evening passed extremely fast.
Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.