Menu

To już jest prawie koniec?

To miał być bardzo lightowy dzień. 20 km brzegiem oceanu prosto do Puerto del Carmen. Minimalna wysokość 10 m, maksymalna wysokość 194 m, prawie płasko. „Za oknem namiotu” prawie jak w sierpniu – słońce w pełni i czuć to ciepło w powietrzu. 10 minut po założeniu plecaka, czujesz jak koszulka zaczyna się robić mokra. To będzie naprawdę ciepły dzień. Mimo minimalnej różnicy między najniższym a najwyższym punktem na trasie, na odcinku 25 km pokonujemy przewyższenie 780 m, co w praktyce oznacza, że albo idziemy w górę, albo w dół i oprócz tego raz w lewo, raz w prawo. Co jakiś czas, czasami, co kilkaset metrów dochodzimy do skrzyżowania 3, 4 czy 5 szlaków, z których żaden nie wygląda na główny. Oprócz widoków mamy wieć również jeszcze dodatkową frajdę z nawigacji. Ostatecznie jednak zatrzymujemy się w Puerto Calero skąd już łapiemy autobus do Arreciffe. Dzień jutrzejszy, czyli symboliczny spacer nadmorskim deptakiem to kolejne 25 km, a pojutrze trzeba będzie się już żegnać z wyspą. Dzięki Bogu za wspaniały czas. Bardzo intensywne 2 tygodnie, 300 km przejechane samochodem, 300 km przemaszerowane, 336 h budowania relacji. Teraz już tylko trzeba szybko się zregenerować, obrobić zdjęcia (te, które wrzucaliśmy na stronę to zdjęcia z komórki) i można planować następny wypad?. Dziękujemy za uwagę i oby jak najszybciej do następnego!

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.